Żegnaj, Eri

Żegnaj, Eri

30 stycznia 2025 0 przez Monika Kilijańska

Im ktoś jest młodszy, tym więcej czasu spędza z telefonem przyklejonym do dłoni. Czy to dobrze czy źle nie nam jest osądzać. Bo wszędzie można znaleźć piękno, także w filmikach wykonanych drżącą ręką. Właśnie o takim filmowaniu z ręki dość poważnego tematu opowiada nowa manga Tatsuki Fujimoto pt. Żegnaj, Eri.

Bohaterowie

Yuta to 12-latek, który kocha robić filmiki. Właściwie nie rozstaje się ze swoim smartfonem. Jest też koneserem kina, a do oglądanych filmów podochodzi bardzo technicznie, rozbrajając kolejne kadry na części. Potrafi odmalować w filmach świat w taki sposób, by był zrozumiany inaczej niż jest w rzeczywistości. Ma bardzo zawiłą sytuację rodzinną. Koledzy nie rozumieją jego sztuki, przez co jest narażony ostracyzm.

Fabuła

Yuta dostaje telefon, aby nagrać ostatnie dni życia swojej umierającej matki. Materiał filmowy przekształca w dokument w ramach projektu szkolnego, za co spotyka się z drwinami ze strony rówieśników. Zaniepokojony reakcją postanawia popełnić samobójstwo, skacząc z dachu swojej szkoły. Tam poznaje tajemniczą Eri, która postanawia edukować Yutę na temat filmów, aby jego kolejny film cieszył się uznaniem publiczności. Ale Eri skrywa mroczny sekret… ale czy na pewno?

Kreska

Już w Look Back i Chainsaw Manie polubiłam styl Fujimoto. Jednak tu wspiął się na wyżyny, pokazując jak za pomocą paneli tworzyć przejścia między scenami. Dzięki temu widz ma wrażenie, że ogląda dokument, że nie jest świadkiem powstawania mangi, lecz produktu audiowizualnego. Dodaje ruchome obrazy, robione drżącymi rękami, rozmazane twarze, czasem statyczne kadry pełne zamyślenia. Przepiękne studium kinowe człowieka.

Ciekawostka

O ile historię psychiatry z Szóstego zmysłu zna wielu z nas (skądinąd świetny film!), to już Brązowy królik, dość krótki film niezależny Vincenta Gallo, nie jest tak bardzo znany. I ciężko mi powiedzieć, czy to dobrze, czy źle, bo sam film jest kontrowersyjny. Z jednej strony nudny i dość przegadany, bo cała fabuła dzieje się podczas drogi motocyklisty z Hampshire do Kalifornii. Z drugiej pokazuje jak śmierć ukochanej wyjałowiła go całkowicie: nie ma celu, uczuć, żyje tylko wspomnieniami. Kontrowersyjne są sceny seksu, dość naturalistycznie pokazane, z poznanymi prostytutkami. Ale pokazują one tylko jak nijaki jest stosunek seksualny za pieniądze i jak nie może stanowić substytutu bliskości i miłości.

Podsumowanie

Jednotomowa manga Tatsuki Fujimoto jest nieco zagadkowa. Pełno w niej zwrotów akcji i przeskoków czasowych, przez co nigdy nie jest się pewnym, jakie uczucia powinno się czuć. Całościowy efekt to lekka frustracja i dezorientacja, które, o dziwo, trzymają w napięciu. Pokazuje, jak bardzo fikcja i domieszka autobiografii mogą zmylić, jak bolesna jest śmierć i jak wpływa na tych, którzy jeszcze żyją.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie wydawnictwo-waneko-300x300.jpg


Moni zdaniem:

Świetny one-shot, łączący magię kina z życiem, śmierć z życiem wiecznym. Pokazujący jak bardzo media społecznościowe mogą zniekształcić widziany obraz. Z bombowym zakończeniem!

Na szybko:

Fabuła: 10/10
Kreska: 10 /10
Bohaterowie: 10 /10