Wywiad z Michaliną “Katt Lett” Daszutą

Wywiad z Michaliną “Katt Lett” Daszutą

2 października 2022 0 przez Monika Kilijańska

Choć od pewnego czasu Katt Lett nie publikowała żadnego nowego komiksu stylizowanego na japońska mangę, nie oznacza to, że skończyła z rysowaniem. Podczas Rumia Comic Con 2022 udało mi się nie tylko wysłuchać panelu z jej udziałem, ale też zaprosić do wywiadu.

Początki kariery

Monime: Wspomniałaś, że pierwsze rysunki tak na bardziej serio powstawały podczas co nudniejszych lekcji. Powiedz mi który zeszyt był najbardziej porysowany i jakie motywy najczęściej rysowałaś? I czy masz jeszcze te zeszyty?
KattLett: Rysowałam właściwie na każdej lekcji, więc ciężko określić po tylu latach, który zeszyt był najbardziej zamazany pierwszymi kreacjami postaci i krótkimi historyjkami tworzonymi po to, aby rozśmieszyć koleżanki. Myślę, że jakieś zeszyty, zachowane przez mamę na pamiątkę, zostały w domu rodzinnym, ale nie mam pewności.

Monime: Rozpoczęłaś karierę na platformach dla twórców komiksów online. Czy gdzieś jeszcze można znaleźć Twoje komiksy? Publikujesz nadal w sieci?
KattLett: Hm… Ja od internetu zaczęłam, bo na początku, zanim wydałam pierwszy tom swojej rysunkowej historii, wrzucałam amatorskie komiksy do sieci bez jakiegokolwiek komercyjnego zamysłu. Chciałam po prostu, aby bawiły więcej osób niż tylko te z mojego otoczenia. Ku mojemu zdziwieniu bardzo szybko stały się popularne na nieistniejącej już stronie Centrum Mangi i dzięki temu zainteresowało się nimi wydawnictwo. Dopiero kiedy podjęłam z nim współpracę, moje hobby zamieniło się w pracę. Po jakimś czasie sama zaczęłam wydawać swoje komiksy. A później postanowiłam zająć się czymś innym związanym z kierunkiem moich studiów. Jednak nigdy nie przestałam rysować. Aktualnie zastanawiam się, czy nie lepiej – ze względu na ilość obowiązków zawodowych – zacząć ponownie wydawać swoje prace w postaci webkomiksu. Jest to mniej czasochłonne. Poza tym moje historie mogłyby dotrzeć do większej liczby odbiorców. Czasem zastanawiam się, o ile dalej posunęłabym się z fabułami, gdybym sukcesywnie dodawała kolejne odcinki komiksów online.

Dość osobiste pytania

Monime: Dorosłaś nie tylko jako twórca, ale także jako człowiek i obecnie nie tylko rysujesz i się uczysz, ale też pracujesz. Jak dzielisz i dzieliłaś czas, by znaleźć chwilę na dość pracochłonne hobby/zajęcie jakim jest rysowanie?
KattLett: Już się nie uczę, chyba, że mówimy o doświadczeniu w pracy, które nabywam każdego dnia. Gdybym pracowała na jednym etacie, to na luzie znalazłabym czas na regularne tworzenie komiksów. Jednak jestem zatrudniona w dwóch firmach, a oprócz obowiązków zawodowych realizuję kilka innych projektów, np. opracowuję i prowadzę kursy rysunkowe czy przygotowuję ilustracje do albumu muzycznego. Dlatego na razie odstawiłam komiksy na boczny tor. Przez 6 lat one stanowiły moje źródło utrzymania. I chociaż uwielbiam rysować, zajmowanie się po kilkanaście godzin dziennie tylko moimi fabułami sprawiło, że zaczęłam się wypalać i tracić radość tworzenia. Potrzebowałam odmiany. Dlatego skupiłam się na rozwoju i pewnym przebranżowieniu. Obecnie nadal moją domeną jest storytelling i praca grafika, ale w dziedzinie gier. Dzisiaj czuję, że z przyjemnością wrócę do komiksowania, gdy tylko skończę wszystkie dodatkowe projekty, prawdopodobnie w przyszłym roku. Wiem, że czytelnicy czekają
na powrót swoich ulubionych postaci.

Monime: Co rodzina, znajomi na Twoją zajawkę?
KattLett: Oczywiście po premierze pierwszego tomu komiksu i zdobyciu pewnej popularności dzięki wywiadom telewizyjnym rodzina cieszyła się moim sukcesem. Poza tym mama była bezpośrednio zaangażowana w moją pracę, gdyż robiła korekty tekstów, bardzo mi pomagając. Akurat stylistyka i składnia nie są moją najmocniejszą stroną, lecz humor i wyobraźnia już tak.

Praca rysownika a życie prywatne

Monime: Czy Twoi znajomi bywają twarzami, bohaterami Twoich komiksów?
KattLett: Nie. Jedynie pierwsza historia – NOM Najemna Organizacja Młodzieżowa – była zainspirowana moim członkostwem w ZHP. Wykorzystałam wtedy kilka zabawnych powiedzonek i śmiesznych sytuacji, których doświadczyłam, będąc harcerką.

Monime: Czy jest coś co szczególnie chciałabyś wydać lub gatunek/motyw, który ewidentnie nie pasuje do Twojej twórczości?
KattLett: Etap wyborów gatunku mam za sobą, dokonałam ich, gdy pracowałam w wydawnictwie. Teraz wiem, w czym czuję się dobrze i to robię. Jedyne, czego chciałabym jeszcze dokonać, to wydać „komiks polski”. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale jak wspomniałam wcześniej, nie jestem znana w kręgach autorów polskich komiksów. Traktuje się mnie jak mangakę, choć nim nie jestem. Chcę wydać kolorowy, duży komiks w formacie większym niż A6 czy A5. To moje marzenie, ale jeśli tylko uda mi się regularnie wydawać webkomiksy, to też super. Po prostu chcę dzielić się swoimi historiami z ludźmi, nieważne w jakiej formie. Wiem, że wielu czytelników wciąż czeka na kontynuacje.

Hejt

Monime: Twórczość to nie tylko pochwały, to także hejt. Co, patrząc wstecz, poradziłabyś samej sobie w przypadku krytycznych, niekoniecznie konstruktywnych komentarzy dotyczących Twoich dzieł?
KattLett: Ciężko jest doradzić, bo mówienie po prostu „nie przejmuj się” nic nie da, dopóki sam człowiek nie zacznie dostrzegać swojej wartości, a nad tym często musi popracować. Dzisiaj zjawisko hejtu jest wyjaśniane i racjonalizowane przez psychologów. Zrozumienie, czym kierują się osoby hejtujące, uświadomienie sobie, że to one mają problemy, pomaga tym, których hejt dotyka. Hm, co bym sobie poradziła? Pracuj i rozwijaj się dalej, osiągaj wyznaczone cele, nie zważając na niezadowolenie innych. Chętnie też pokazałabym młodej sobie, to, co dzisiaj osiągnęłam i jak jestem szczęśliwa, zadowolona z życia. Mimo że wielu mówiło o mnie i mojej twórczości okropne rzeczy, zdobyłam także wiernych fanów, którzy zawsze podnosili mnie na duchu. Myślę, że mała ja, wiedząc to, co ja teraz, zabrałaby się ze zdwojoną siłą do pracy i nie marnowała czasu na przejmowanie się hejtem.

Praca nad komiksem

Monime: Która część pracy twórcy komiksu jest dla Ciebie ciekawsza i bardziej wciągająca: wymyślanie fabuły i scenorys czy samo rysowanie już zaplanowanych kadrów?
KattLett: Kreowanie fabuły nigdy nie zajmowało mi dużo czasu. Mam bujną wyobraźnię i tak naprawdę główne wątki fabularne, które realizuję, wymyśliłam około 10 lat temu, a wciąż nie wykorzystałam wszystkich pomysłów. Teraz z przyjemnością poświęcam czas planowaniu konkretnych, szczegółowych scen, dopieszczaniu detali, takich jak choćby spojrzenie na ukochaną postać. Uwielbiam szkicować kolejne sekwencje rysunków, lecz gdy już szkic powstanie, to żmudną czynność stanowi konturowanie stron na czysto. Zazwyczaj jest to nudna i machinalna praca, dlatego często jednocześnie oglądam jakiś serial.

Monime: Uważam, że inspirowanie się innymi czy powielanie niektórych schematów fabularnych jest zupełnie normalne, dlatego powiedz mi jaka jest Twoja ulubiona książka/film i komiks/animacja.
KattLett: Konstrukcja historii według pewnych schematów budowania fabuły czy wykorzystywanie archetypów postaci to rzecz naturalna. Sama tworzę kurs na ten temat. Jestem fanką animacji Studia Ghibli, jak np. Ruchomy zamek Hauru. Uwielbiam też filmy, takie jak Shrek, Droga do El Dorado czy Anastazja. Oglądałam wiele serii anime, zachwycając się poziomem animacji i muzyką. Marzyłam, by w przyszłości właśnie tym się zajmować. Na moją twórczość najbardziej wpłynęły obejrzane w dzieciństwie filmy Darker Than Black, Elfen Lied, Soul Eater.

Jeśli chodzi o komiksy, to nie czytałam ich zbyt dużo. Lubiłam patrzeć na kreskę, zachwycać się różnymi stylami twórców z całego świata, jednakże rzadko kończyłam lekturę. Wystarczyło, że przeczytałam kilka stron i już mnie nosiło. Nie chciałam czytać cudzych historii, pragnęłam tworzyć własne. Aktualnie jedyną serią, którą śledzę, jest 19 Days Old Xian, a ostatnim przeczytanym przeze mnie w całości komiksem był Killing Stalking.

Co daje/dało rysowanie komiksów?

Monime: Czy wydanie komiksu otworzyło przed Tobą nowe możliwości, poznałaś ludzi, może twórców, z którym do dziś utrzymujesz kontakt?
KattLett: Poznałam przede wszystkim środowisko mangowe, ale przez chwilę obracałam się też w szerszych kręgach. Spędziłam super czas, będąc „małą celebrytką”. Miałam zaproszenia do telewizji i radia, udzielałam wywiadów do gazet. Świetnie się bawiłam, jeżdżąc po Polsce, spotykając się z fanami, dając autografy. Poznałam wówczas ciekawych ludzi i z niektórymi utrzymuję kontakt do dzisiaj. Inni artyści nie bardzo za mną przepadali i nie chcieli mnie poznawać, a niektórzy nawet mnie hejtowali. Dziwiłam się, że było wobec mnie tyle niechęci i uprzedzeń.

Na szczęście poznałam też miłe osoby, m.in. Gracjanę Zielińską i Rafała Szłapę, którzy odnosili się do mnie życzliwie. To wspaniali ludzie o wielkich talentach i jeszcze większych sercach. Warto było jeździć na tyle konwentów, by takich ludzi spotkać i zrozumieć, że nie wszyscy artyści są nadęci i zazdrośni. Kariera rysownika pomogła mi wybrać kierunek studiów. Zdecydowałam się na gamedesign. Na wrocławskiej uczelni spędziłam cudowne chwile. Poznałam tam fantastyczne osoby i zawiązałam trwałe przyjaźnie.

Monime: Czy brałaś/bierzesz udział w konkursach proponowanych przez wydawnictwa lub inne instytucje? Albo w takich wydarzeniach jak np. Inktober czy 24 Hour Comics Day? Jak wspominasz wspólne tworzenie zinów na Dzień Darmowego Komiksu?
KattLett: Nie, nie przepadam za jakąkolwiek rywalizacją, czy to w sporcie, czy w innych dziedzinach, więc nie biorę udziału w konkursach. Nie jest to coś, co mi sprawia frajdę, tak samo jak Inktober. Trudno mi znaleźć czas i chęci na podjęcie takiej inicjatywy.

Natomiast jeśli mowa o Zinie, to po prostu narysowałam kilka stron swojej historii. Było mi naprawdę miło, gdy dostałam takie zaproszenie. Chciałam należeć do grona polskich komiksiarzy, bo przecież tworzę komiksy. Jednak jestem zupełnie nieznana w tym kręgu. Ze względu na stylistykę kreski i to, że publikowałam w wydawnictwie mangowym, rozpoznają mnie jedynie czytelnicy należący do tego fandomu.

Co dalej?

Monime: Z perspektywy czasu: czy coś zrobiłabyś inaczej?
KattLett: Prawdopodobne większość moich komiksów poszłaby do reedycji, gdyż mam teraz większą wiedzę praktyczną i teoretyczną z zakresu pisania, konstruowania fabuły i postaci oraz storyboardów. Zapewne dokonałabym też innych wyborów i podjęłabym kilka innych decyzji w życiu prywatnym. Może nie miałabym wówczas problemów, które doprowadziły do przerwy twórczej, ale szczegóły zostawię dla siebie. Ciekawi mnie, co by się zmieniło, gdybym narysowała komiks inaczej. Czy zyskałby większą popularność?

Monime: Jakieś plany wydawnicze (także te online)?
KattLett: Chcę przede wszystkim skończyć i wydać w formie papierowej ostatni tom Exitus Letalis Kaleidoscope. Przypomnę, że wydawnictwo Kotori opublikowało wszystkie tomy Exitus Letalis (1-5), a pierwszy tom kontynuacji, czyli EL Kaleidoscope 1 wydałam sama. Planuję wrócić do wydawania w przyszłym roku. Chciałabym, aby moje prace znowu znalazły się na półkach Empiku i innych sklepów stacjonarnych, gdyż w okresie pandemii cały towar został mi zwrócony, a potem z nikim nie wznowiłam współpracy sprzedażowej. Teksty starych i nowych komiksów są też tłumaczone na język angielski. Na pewno coś trafi wcześniej do internetu. Jednak na razie nie mogę podać konkretów. Z doświadczenia wiem, że jak coś ogłoszę, to moje życie zmienia się jak w kalejdoskopie i wszystkie plany biorą w łeb. Zatem na pewno w przyszłym roku coś ruszy, ale co i kiedy dokładnie – sama nie wiem. Na Instagramie na bieżąco informuję czytelników o swoich poczynaniach.