W czasach PRL-u milicja była wykorzystywana do poprawnego działania aparatu partyjnego. Ale na szczęście nie tylko. Podstawową funkcją nadal było ochranianie obywateli i łapanie złoczyńców takich jak porywacze czy szantażyści.…
Artemizja, feminizująca barokowa malarka
27 maja 2019Feministyczne zainteresowanie Artemisią Gentileschi powstało w latach 70., kiedy feministyczna historyk sztuki Linda Nochlin opublikowała artykuł zatytułowany „Dlaczego nie było wielkich artystek?”. W artykule zbadano definicję „wielkich artystów” i uznano, że opresyjne instytucje, a nie brak talentów, uniemożliwiły kobietom osiągnięcie takiego samego poziomu uznania, jaki mężczyźni otrzymali w sztuce i innych dziedzinach. I czytając komiks Artemizja nie można się z tym nie zgodzić.
Bohaterowie
Artemizję Gentileschi z powodzeniem można by było nazwać barokową feministką. Córka malarza fresków Orazia Gentileschiego, wywodzącego się ze szkoły Caravaggia, wcale nie ma łatwego startu. Choć maluje lepiej niż bracia, to jako kobiecie właściwie nie wolno jej zajmować się czymś poza martwą naturą czy obrazami matek z dziećmi. Kobiety-malarki tylko to mogą, a i to tylko z przyzwolenia mężczyzny. Bo tylko on może kupować pigmenty czy płótna. Jednak dla Artemizji nie tylko to stanowi problem. Jako malarka może uczyć się albo sama, albo narażać na spore nieprzyjemności pobierając nauki od np. takiego Agostino Tassiego. Choć była wykorzystana, zbrukana, zgwałcona, torturowana na procesie dotyczącą gwałtu to nie poddała się i malowała. Jako pierwsza kobieta została przyjęta do florenckiej Accademia del Disegno.
Fabuła
Czy można robić co się chce kiedy jest się kobietą? Nawet teraz nie zawsze jest to możliwe, a co dopiero w XVII wieku. Ale Artemizja miała w nosie konwenanse i robiła co chciała. Jeśli chciała pracować z ojcem to to robiła, nawet jeśli było to pozowanie do obrazów w negliżu. Jeśli chciała malować to malowała, niezrażona tym, że kobiety nie powinny malować nic poza misą z owocami. Jeśli chciała się uczyć malarstwa, to robiła to nawet nie będąc przyjętą do akademii.
Jednak cena takiego życia była wysoka. Zostaje uznana za dziwkę, zgwałcona, a to koniec dla kobiety w jej czasach. Jednak ona wcale tak nie myślała. A może raczej później tak nie myślała. Był jeszcze czas, że przejmowała się tym, co inni powiedzą, ufała, że wieloletni oprawca się z nią ożeni jak przyrzekał. Cóż miała innego zrobić? Przecież nikt by nie zechciał puszczalskiej, a zarabiać na obrazach też nie mogła. Niejedną kobietę takie wydarzenia by złamały. Nie ją. Jednak po jej twórczości, bardzo brutalnej i bezwzględnej, widać było, że cierpi. Tematyka jej prac często krążyła wokół zemsty. Sztuka stała się swoistą terapią.
Natalie Ferlut opowiedziała losy Artemizji w bardzo emocjonalny sposób. Nie mamy tu tylko nakreślonego życiorysu malarki, ale i świetnie zaprezentowane tło społeczne bohemy, w której nie znajdywano miejsca dla kobiet.
Kreska
Nie jest to kreska, którą kocham. Tamia Badouin wprawdzie skupia się na detalach jak tkaniny, ozdoby czy wzory, ale często twarze jej postaci są dramatycznie przekrzywione, niesymetryczne czy nienaturalne. Cieniowanie tez nie jest idealne, a realistycznie wyglądają jedynie przedstawione obrazy Artemizji. Jednak tak przedstawiony świat pasuje do scenariusza, w którym bohaterka to młoda i buntownicza kobieta. Emocje, gniew i brutalność – to widać w każdym pociągnięciu piórkiem rysowniczki.
Ciekawostka
W 1997 r. powstał film Artemisia w reżyserii Agnès Merlet. Choć dość wiernie oddaje życiorys malarki, to jednak wbrew wiedzy historycznej Agostino Tassi i Artemisia Gentileschi zostali przedstawieni w nim jako kochankowie. Tak naprawdę jednak Tassi został oskarżony o wielokrotne zgwałcenie Artemisi, która była jego uczennicą. Podczas wielomiesięcznego procesu poszkodowaną poddano torturom, co miało rzekomo uwiarygodnić jej zeznania. Młoda kobieta została publicznie poniżona i oskarżano o niemoralność. W trakcie procesu ujawniono, że oskarżony planował zabić swoją żonę i ukraść część obrazów ojca Artemisii. Wyrok sądu nie jest znany, gdyż zachowały się dokumenty dotyczące wyłącznie przesłuchań.
Podsumowanie
Literatura ma swoją Safonę, a malarstwo Artemizję. Jest to jednak z najbardziej znanych malarek, która musiała swoim uporem i hardością ducha torować sobie wyboistą drogę do sławy. Drogę, która mężczyznom żyjącym w jej czasach przychodziła bez zbędnego trudu. Ciekawa komiksowa biografia.
Zobacz inne biografie:
Stan Lee
Steve Jobs
Joe Shuster
Modigliani
Władek Spiegelman
Józef Joanovici
John James Audubon
Wiliam Adams
Jan Karski
Jan Nowak-Jeziorański
Władysław “Młot” Łukasiuk
Marian “Orlik” Bernaciak
Zygmunt “Zygmunt” Błażejewicz
Na szybko:
Choć kreska nie każdemu się spodoba, to historia godna przeczytania. Sama nie znałam Artemizji ani jej dzieł. Może dlatego, że mało znam jakichkolwiek malarek. A szkoda, bo warto zobaczyć dlaczego właśnie tak ich mało.
Moni zdaniem:
Fabuła: 8/10
Kreska: 5,5/10
Bohaterowie: 6/10