Wojna to nie tylko krew, śmierć i łzy. To także wątpliwości. Co mogli czuć piloci, którzy zrzucali bomby nad Zagłębiem Ruhry? Przecież wiedzieli jak niedokładana jest celność nalotu i że…
Dororo i Hyakkimaru [tom 1-3]
1 marca 2021Osamu Tezuka, autor takich mang jak Do Adolfów, Pieśń Apolla, Ayako, Pluto to od lat jeden z najbardziej rozpoznawalnych mangaków na świecie. Zwany jest nawet bogiem mangi. Dororo i Hyakkimaru oparte jest na pomyśle Tezuki z 1967 roku, jednak to dzieło unowocześnione, z rysunkami Satoshi Shiki. Czy obroni się w dzisiejszych realiach?
Bohaterowie
Hyakkimaru to wojownik, który przemierza kraj pozbywając się demonów. W ten sposób odzyskuje utracone części ciała, obecnie zamienione na dość specyficzne protezy jak np. ręka będąca pochwą miecza. Być może jego odmienność sprawia, że to ponury, małomówny człowiek. Dość szybko podczas jego poszukiwań dołącza do niego Dororo. To dość charakterna sierota wojenna. Obecnie aby przeżyć kradnie co popadnie. Ma czelność nazywać siebie królem złodziei. Ogólnie bardzo butny i rozgadany, ale o wielkim sercu. Często pakuje się w kłopoty. Razem stanowią dość dziwaczną parę wędrowców.
Fabuła
Manga jest dość prostą i krótką historią. Może nawet za krótką, bo z chęcią bym rozwinęła niektóre wątki (podobnie miałam przy lekturze All you need is kill). Wędrujący ronin, który poluje na demony, napotyka na swojej drodze godnego siebie przeciwnika. Co nieco o nim zdradziłam już wyżej. Okazuje się jednak, że świetnie władający mieczem Tahomaru to wysoko postawiona szycha. Posiada on ogromną moc, jednak ma to swój mroczny sekret. Tahomaru musiał wiele samego siebie poświęcić, by stać się tym, kim jest dziś. Hyakkimaru nie podejrzewa jednak, że są oni bardziej podobni do siebie niż to na pierwszy rzut oka widać.
Kreska
Rysunki spod ręki Satoshiego Shiki są naprawdę dobre, szczególnie jeśli patrzymy na sceny dynamiczne, w tymczasem dwustronicowe plansze z jedną sceną walki. Robi to wrażenie. Tak samo głowni bohaterowie i antagonista to wyraźnie dopieszczone projekty graficzne. Rozsypujące się na wietrze włosy Hyakkimaru, wzory na jego szacie, postrzępione ubranie Dororo czy demoniczny wyraz twarzy Tohomaru wyzwala w czytelniku emocje. Jednak czegoś mi tu brakuje. Jakiejś cechy charakterystycznej. Gintoki kiedyś powiedział, że dobrze narysowany bohater to taki, którego poznasz nawet po rzucanym cieniu. Tu stałoby się tak to dopiero, kiedy Hyakkimaru ściągnąłby protezę.
Ciekawostka
Oryginalna manga Tezuki Dororo ukazywała się w czasopismach, najpierw Shūkan Shōnen Sunday, potem Akita Shonen, w latach 1967-68, a wydana została w czterech tankōbonach w latach 1971–1972. To samo wydawnictwo ogłosiło remake mangi, z innym rysownikiem, tytułem i zmniejszoną do trzech liczbą tomów.
Podsumowanie
Choć lubiłam utarczki słowne i przygody dwojga podróżników, to jednak dopiero pojawienie się na scenie antagonisty sprawiło, że historia ożyła. Być może dlatego, że jest jednak mniej przewidywalna niż więź, jaka się tworzy pomiędzy Dororo i Hyakkimaru. Jest on ogniwem, które spaja historię i sprawia, że zakończenie, choć dla mnie dość przewidywalne, kupuje czytelnika. Jednak ja bym zaczęła od innych dzieł tego autora, nawet jeśli wydają się lekko trącić myszką.
Na szybko:
Krótka, bardzo dynamiczna opowieść drogi o osieroconym chłopcu i roninie, będąca retellingiem mangi Osamu Tezuki pt. Dororo. Gratka dla fanów mistrza, dla pozostałych punkt na liście, ale od którego lepiej nie zaczynać przygody z Tezuką.
Moni zdaniem:
Fabuła: 6/10
Kreska: 8/10
Bohaterowie: 7 /10