Hej-ho, hej-ho, na duchy by się szło! – Dandadan: The First Encounter

Hej-ho, hej-ho, na duchy by się szło! – Dandadan: The First Encounter

9 września 2024 0 przez Monika Kilijańska

Choć Dandadan wydawane jest w Polsce w formie mangi, to jeszcze nie było mi dane jej przeczytać. Być może szkoda, bo pewnie jeszcze bardziej bym się ucieszyła na seans tego anime w kinach. Jednak dostałam więcej, niż się spodziewałam po trailerze!

Bohaterowie

Momo to gyaru bez opalenizny. Moda jest dla niej wszystkim. Może wygląda na osobę rozwiązłą, ale tak naprawdę miała dopiero jednego chłopaka i nie miała zamiaru stracić z nim swojego dziewictwa. Wyjaśniła mu to solidnym kopniakiem. Nie ma już rodziców i wychowała ją babcia-medium. To dzięki niej wierzy w duchy. Kocha się w znanym aktorze.

Ken Takakura to jej kolega z innej klasy. Nerd, nad którymi od lat znęcają się inni chłopcy. Nie ma przyjaciół. Czytuje gazetkę z teoriami spiskowymi dotyczącymi UFO. Nieco nieśmiały w stosunku do dziewcząt. Nosi okulary. Pod wpływem ciepła jego włosy bardzo mocno się kręcą, przypominając trwałą.

Fabuła

Film jest kompilacją pierwszych trzech odcinków anime. Jest to wartka akcja rozpoczynająca się od zakładu dwóch licealistów. O co poszło? Ano czy duchy i UFO istnieją. Foliarz ma sprawdzić czy w tunelu pod miastem jest jakaś nadprzyrodzona istota, zaś wnuczka babci medium odwiedza opuszczony budynek, w którym podobno często widuje się istoty pozaziemskie. Będą mieli ze sobą kontakt telefoniczny i w ten sposób dowiedzą się nieco więcej o sobie. Chyba zanadto nie zaspoileruję, że obydwa byty istnieją i pojawią się na ekranie, siejąc całkiem spory zamęt. Ale jeszcze większy będzie potem, bo nie wszystko idzie jak powinno i bohaterowie będą musieli nieco się nagimnastykować, żeby przeżyć i pozostać w swojej postaci.

UWAGA! Są sceny brutalne, także rozbierane i brutalne, krew leje się ciurkiem, flaki fruwają. Mamy też słowną brutalność i toksyczne związki. To nie jest anime dla dzieci.

Kreska

Tatsu Yukinobu dotychczas był autorem kilku rom-komowych one-shotów. Dandadan to jego pierwsze większe dzieło i także pierwsza zanimowana manga. Wcześniej pracował on przy serializacji Chainsaw Man i Hell’s Paradise: Jigokuraku. Widać zdecydowanie, że polubił szybkie tempo i nieco doroślejsze podejście do cielesności, celując w raczej dojrzałego widza, który kocha szybką shonenową akcję. Za animację odpowiada studio Science Saru i Yamashiro Fûga, odpowiedzialny m.in. za świetne Tatami Galaxy. O ile Tatsu mógł efekt grozy podsycać nagłym pojawieniem się cało stronicowego panelu z potworem wyłaniającym się z mroku, tak anime nie mogło bazować na tej samej technice. Yamashiro postawił na grę światła i cienia. I wyszło mu to idealnie! Jest tylko jedna scena, do której mogłabym się przyczepić: w momencie spalenia jednego z potworów mamy kadr niczym wyjęty z mangi. Jest całkowicie statyczny. Oczywiście, to może być pokłon dla rysownika mangi, ale równie dobrze sposób na oszczędności na szczegółowej grafice. Niemniej anime to uczta dla oczu i czekam na serial!

Muzyka

Jest przekozacka! Już opening Otonoke zespołu Creepy Nuts (muzyka DJ Matsunaga, słowa R. Shitei) przyciąga uwagę swoim ciężkim brzmieniem, a dalej jest tylko lepiej.

Ciekawostka

Przed seansem dostajemy porządną dawkę ciekawostek od aktorów głosowych głównych bohaterów, ale i rysownika , jego redaktora czy dyrektora artystycznego anime. Świetny wywiad nie tylko ujawni tajniki pracy nad mangą i anime, ale też ukaże nam jak aktorzy głosowi widzą granych przez siebie bohaterów. Mnie zdziwiło jak bardzo głos aktorki, Shion Wakayamy, różni się od tego co chwilę później usłyszymy w filmie.

Podsumowanie

Jeśli seans kinowy był ledwo zlepkiem trzech pierwszych odcinków, to ja chcę więcej! Akcja jest gęsta, nieprzegadana, konkretna. Zaskakuje co rusz. Bohaterowie są tak bardzo żywi, ich reakcje nieprzesadzone, że lubi się ich z ich pokręconymi pomysłami, wadami i zaletami. Takich filmów anime chcę więcej w polskich kinach! I po ilości widzów w sali, mimo gorącego weekendu, kiedy pewnie większość otaku siedzi nad morzem czy inną wodą, widzę, że to dobry kierunek.


Na szybko:

To jest bomba! Jeśli nie widzieliście jeszcze tego w kinie, to musicie zobaczyć. Świetna akcja i animacja, mocne teksty, mocne wrażenia, świetny pomysł. Dla mnie te 83 minuty seansu to zdecydowanie za mało.

Moni zdaniem:

Fabuła: 9/10
Kreska: 10/10
Bohaterowie: 10 /10