Być może ten komiks nie jest kompendium wiedzy o Witoldzie Pileckim albo martyrologii polskiego żołnierza, który poszedł do obozu koncentracyjnego na ochotnika. Ale nie miał wcale tego na celu.
Indyjska włóczęga, czyli opowieść łotrzykowska o El Dorado
25 lutego 2021Pełen tytuł tego komiksu brzmi „Indyjska włóczęga lub druga część Życia młodzika niepoczciwego imieniem Pablos czyli Wzoru dla obieżyświatów i zwierciadła filutów Na podstawie powieści, którą w swym czasie wysnuł i na papier przelał do Francisco Gómez de Quevedo y Villegas, kawaler Zakonu Santiago, włodarz Juan Abad”. Jeśli to jeszcze nic nie mówi o treści, to zobaczcie recenzję!
Bohaterowie
Pablos, syn próżniaka i nieroba oraz matki parającej się znachorstwem. Od małego złodziej i kombinator. Człowiek o nieprzeciętnym darze aktorskim i pomysłowości, ale niekoniecznie szczęściu. Za co się zabrał, to koncertowo zepsuł. Ale… czy to nie jest przypadkiem wizja, jaką czytelnikowi i niektórym spotkanym ludziom chce sprzedać? Czy Pablos to Pablos? A może ktoś więcej?
Fabuła
Pablos znajduje się w lochu w mieście Cuzco, gdzie jest torturowany. Jako biedak, łotrzyk i obdartus raczej nie powinien mieć w sakwie złotego wisiorka z podobieństwem jakiegoś indiańskiego bożka. A ma! Skąd go ma? Żeby się tego dowiedzieć musimy my oraz torturujący go Alguacil, wysłuchać całej historii biednego Pablosa. A jest czego! W ten sposób przetoczymy się przez dzieciństwo Pablosa, jego relacje rodzinne, przygody w Nowym Świecie, wszystkich jego bezdrożach, górskich ścieżkach, kopalniach. Będzie wzmianka o wielkim bankructwie jak i złocie El Dorado. Będzie mapa ze skarbem i tubylcy. A to jeszcze nie wszystko, jednak nie będę spoilerować, bo zepsułabym zabawę. Jedno jest pewne: Pablos jest świetny w swoim fachu i mnie zapewne tez by zwiódł.
Sam komiks składa się właściwie z kilku historii. Z jednej strony mamy wątek przygodowy, z poszukiwaniem krainy płynącej złotem, jak i opowieść łotrzykowską z Pablosem w roli łotrzyka, który sięga po niedostępne dla jego warstwy społecznej. Do tego jest to też udany, niestety zawsze aktualny, komentarz o wchodzeniu po drabinie społecznej, który dzisiaj brzmi nawet aktualnie niż kiedykolwiek. Na początku wydaje się, że narracja będzie przebiegać jednym wątkiem, jednak fabuła zaczyna rozgałęziać się na różne linie czasowe, wirując wokół siebie, wnosząc nowe punkty widzenia na wydarzenia już opowiedziane, aż osiągnie nieoczekiwane, zaskakujące, a może nawet przesadne zakończenie. Choć głównym tematem jest poszukiwanie bogactwa i awansu społecznego, czego przykładem jest poszukiwanie złota, to złoto niekoniecznie musi być rozumiane w kontekście mitologicznym i legendarnym ani traktowane jako rzeczywiste, a El Dorado jako konkretne miejsce. Dla każdego owy skarb, bogactwo, jest czym innym.
Kreska
Rysunek Guarnido (znamy go z cyklu Blacksad) jest wyjątkowy, bardzo szczegółowy, powiedziałabym że nawet klasyczny francusko-belgijski. W chwilach, gdy jest to konieczne Guarnido używa bardziej kreskówkowego stylu, który idealnie komponuje się z humorystycznymi scenami, przyciągając uwagę zwłaszcza do plastycznej mimiki twarzy Pablosa. Chociaż projekty postaci są bardzo szczegółowe, nie tracą ani odrobiny wyrazu, są wyraźne, a bohater, jeśli nie ma, to nie gubi się w tych wszystkich detalach. Nic dziwnego: epoka, którą ma odzwierciedlić rysownik, jest jedną chyba z najbardziej ze wszystkich pełna przepychu, koronek, bufiastych sukien, ale i obutych w łachmany żebraków na ulicach.
Ciekawostka
Powieść łotrzykowska była bardzo poczytna w Hiszpanii XVII wieku. Wśród najznakomitszych dzieł tego gatunku romans awanturniczy Żywot człowieka niepoczciwego, opublikowany w 1626 roku (wydany w Polsce w 1978 roku), wyróżnia się niezwykłym dowcipem. Autor przedstawia w nim przebiegłego rzezimieszka i pokazuje jego liczne przygody. Książka kończy się, kiedy Pablos wsiada w hiszpańskim porcie na statek zmierzający do Ameryki, ówcześnie znanej jako Indie Zachodnie. Quevedo zapowiadał kontynuację dzieła, ale dopiero ten komiks nią jest.
Podsumowanie
Wizualnie już po okładce wiedziałam, że będzie petarda. Okazała się wręcz bombą! Początkowo Indyjska włóczęga wydawała się typowym komiksem przygodowym, ale w pewnym momencie następuje taki zwrot akcji (podobny przeżyłam m.in. czytając książkę Hrabia Monte Christo), że czyta się jak najszybciej dalej, tak zaciekawia. Przy tym jest niezwykle humorystyczna i choć znajdziemy tu żarty fekalne, to są one wyważone. Do tego świetne wydanie w dużym formacie. Coś pięknego!
Na szybko:
Indyjska włóczęga to komiks, którym każdy może się cieszyć. Choć fabuła jest daleka od linearności, autorom udaje się wszystko powiązać tak, że jest zrozumiałe . To historia, która daje dużo frajdy i nie jest to jeden z tych komiksów, które raz przeczytasz i trafia na półkę. Każde kolejne czytanie pozwala dostrzec nowe szczegóły, nie tylko graficzne, niuanse i smaczki. Świetna graficzna opowieść łotrzykowska.
Moni zdaniem:
Fabuła: 9/10
Kreska: 10/10
Bohaterowie: 8 /10