Mroczna otchłań [tom 1-2]

Mroczna otchłań [tom 1-2]

19 marca 2021 0 przez Monika Kilijańska

Czytałam już komiks o życiu w głębinach (polecam Głębię), ale tym razem będziemy nurkować tylko po to, by zobaczyć jak zaskakując może być życie na takich głębokościach, gdzie nie tylko głowa, ale i batyskafy pękają. Tyle, że nie będzie to wyłącznie miła przygoda niczym z wypraw Cousteau. Będzie mrocznie i straszniej niż na seansie Szczęk!

Bohaterowie

Kim Melville to samotna matka i szanowana oceanolożka. Jej samotność jest często problemem, bo na każdą wyprawę, chcąc nie chcąc, musi zabrać ze sobą córkę. Jednak kocha ją nad życie i jeśli przyjdzie potrzeba, jest w stanie zarzucić prace badawcze, byle wieść spokojniejsze życie. Bardzo pewna siebie i swojej wartości. Jest jednak sfrustrowana sytuacją, w jakiej tkwi, przez co jest dość nerwowa i łatwo wybucha. W takich chwilach działa mniej racjonalnie.

Fabuła

Choć tytuł i okładka sugeruje, że jest to historia związana wyłącznie o głębinach oceanicznych, znajdziemy tu sporo wielkiego biznesu czy historii. Zaczynamy od wypadku na platformie wiertniczej na Południowym Pacyfiku. Należy ona do konsorcjum o nazwie Carthago. Podczas odwiertu czterech nurków znika w niewyjaśnionych okolicznościach w nowo odkrytej wielkiej podmorskiej jaskini. To początek dość zawiłej opowieści z gigantycznym przodkiem rekina, megalodonem w roli głównej.

Gdyby autor skupił się tylko na nim, byłaby to dość przewidywalna historia. Jednak tu mamy nie tylko sprawy polityczne, biznesowe, ale i czysto mistyczne (wierzenia Aborygenów), mityczne (poszukiwanie Atlantydy) czy fantastyczne (dość specyficzne zachowanie córki Kim, Lou). Do tego często przeskakujemy w czasie, poznając nawet mioceńską biocenozę. Na szczęście nie zaburza to odbioru, bo wszystkie te wtrącenia są zgrabnie powiązane z faktami, co bardzo mi się podobało. Przynajmniej najczęściej, bo nie zawsze. Co za dużo to jednak niezdrowo i w przypadku tych wtrąceń jest tak samo. Mogłoby się spokojnie skończyć tylko na tych zwiazanych z samym oceanem. Żałuję tylko, że nie dostałam jeszcze z dwóch-trzech tomów, by zgrabniej domknąć fabułę tego thrillera ekologicznego.

Kreska

Mamy tu, i z całą pewnością świadomie użyję só=łowa niestety, dwóch rysowników. Dwa pierwsze zeszyty (całość składa się z sześciu zeszytów scalonych w dwa tomy komiksu) to dzieło Erica Henninota przy współpracy kolorysty Delphine Rieu (zeszyt pierwszy) i Pierre Matterne (zeszyt drugi). Są one znacznie ciekawiej narysowane, zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawienie postaci. Kolejne to dzieło Milana Jovanovica przy współpracy z Delphine Rieu (zeszyt 4), Yvan Villenueve (okładka piątego zeszytu) i Bertranda Denouleta (zeszyt piąty i szósty). To, co łączy artystów, to szczegółowość. Wszystko, od dźwigu platformy wiertniczej po macki meduz, zostało narysowane z uwagą. Możesz zobaczyć wszystkie blizny i rzędy zębów w gardle rekina, kiedy połyka kolejnych pływaków.

Ciekawostka

Komiks wspomina w pewnym momencie o inuickiej jednookiej bogini Sednie. W młodości była dziewczyną o niezwykłej urodzie, przez co była ona wybredna co do starających się o jej rękę kawalerów. W końcu Sedna wyszła za mąż za zwykłego polarnego psa. Można zrozumieć, że ojciec Sedny, Agnut, nie zaakceptował zięcia, ale nie tego, że go zabić. Sedna musiała odprawić liczne dzieci: z ludzkich powstali Eskimosi, z szczeniąt Europejczycy. Dopiero wiele lat później naprawdę się zakochała w królu mew, który mamił ją tylko na gładkie słówka i ostatecznie oszukał.

Ojciec pomógł jej wrócić do domu, jednak całą drogę mewy próbowały wywrócić ich łódź. Agnut, chcąc odciążyć łódź, postanowił wyrzucić córkę do morza. Gdy ta złapała się kurczowo palcami burty, Agnut odciął jej palce. Wpadające do morza szczątki ciała dziewczyny zamieniły się w wieloryby, morsy, foki, które odtąd są we władaniu Sedny. Podczas tej walki straciła nie tylko palce, oko, ale i miłość do Agnuta. Naszczuła na niego psy. W szczelinie, która rozwarła się pod namiotem, przepadli wszyscy: Agnut, Sedna i jej psy. Żyją odtąd w podziemnej krainie – Advilun, każde z nich zajmując połowę pałacu. Sedna opiekuje się morskimi stworzeniami, a więc pośrednio decyduje o żywiących się nimi Eskimosach, Agnut zaś przyjmuje w swojej siedzibie wszystkich zmarłych (po roku wypuszcza tych, którzy toczyli życie prawe, zatrzymuje jednak wszystkich morderców). Dodatkowe wyjaśnienie jak to robi na obrazku poniżej.

Podsumowanie

Trochę było mi szkoda, że zamiast konkretnie zakończyć dany wątek, Christophe Bec przeskakuje do innego wątku, by go rozwijać i właściwie równie niezgrabnie porzucić. Skaczemy od gigantycznego rekina, przez Atlantydę, po prehistoryczne krokodyle, plezjozaury po Yeti, przy okazji zahaczając o szamanizm i fantastykę. Nigdy nie podąża jedną ścieżką wystarczająco długo, aby dojść do konkretnych wniosków. Bo właściwie ich nie ma. Nie wiadomo, czy to taka tylko ciekawa groźna historyjka, czy może mam zwrócić uwagę na to, jak mało wiemy o własnej planecie. A może jeszcze co innego?

Zobacz takze komiks dla dzieci o świecie podwodnym: Jaś Ciekawski. Podróż do serca oceanu.


Na szybko:

Jeśli lubisz podwodną przygodę – ten komiks jest dla Ciebie. Nie tak intensywny jak choćby przygody Indiany Jonesa, ale nie mniej wciągający. Jednak nie doszukiwałabym się w nim nie wiadomo jakich wniosków. To raczej czyta rozrywka dla tych, którzy nieco lubią się bać i rozwiązywać zagadki na pograniczu realności i fantasy. Oraz tych, którzy kochają realistyczną grafikę.

Moni zdaniem:

Fabuła: 7/10
Kreska: 9/10
Bohaterowie: 7 /10