Olimpos – manga, którą warto przeczytać choćby dla kreski
22 marca 2018Jest coś w mangach, co odróżnia te pióra mężczyzny od kobiety. Nie jest to wcale historia czy sposób opowiadania fabuły, choć i tu często widać pewne cechy szczególne dla płci. Jednak manga Olimpos autorstwa Aki jest właśnie kwintesencją kobiecości. A wszystkiemu winna jest fantastyczna kreska, pełna szczegółów i delikatności.
Bohaterowie
Jak na mangę o Olimpie przystało bohaterowie to mityczne postaci jak Apollon czy Ganimedes. Apollo jest wyniosły jak zawsze, a Ganimedesa dopadła potężna depresja. Obydwoje piękni, młodzi i kosmicznie znudzeni życiem. Apollon aż tak bardzo, że bawi się uczuciami innych i wciąga niczego nie podejrzewającego Heinza w świat ogrodu greckich bogów. A kimże jest Heinz? Zwykłym śmiertelnikiem, który chciał wymodlić sobie przychylność boską. Wprawdzie modlił się w chrześcijańskiej świątyni, ale czy to przeszkadza bogowi innego wyznania spełniać prośby wiernych drugiego?
Fabuła
No i tu jest problem. Bo tak naprawdę jej do końca nie ma. Zaczyna się porwaniem Heinza z kościoła do Ogrodu Bogów. Potem biegnie zakusami przez historię namówienia Ganimedesa do opuszczenia Ogrodu, w powodzenie czego on sam niekoniecznie wierzy. Dalej wije się w retrospekcjach z życia każdego z bohaterów, w tym łzawej historii trojańskiego księcia. Aż kończy spotkaniem z Hadesem i nie wyjaśnieniem niczego do końca. Do końca nie wiadomo czy lepiej trzymać stronę Ganimedesa, Heinza, Apolla, a może Hadesa, Posejdona czy Artemidy? Cała dwutomowa manga to zlepek scen, które pokazują bogów w różnych sytuacjach. Tak naprawdę nie ma co doszukiwać się drugiego dna, ani tym bardziej mitologicznej zgodności, przed czym przestrzega nawet sama autorka.
Kreska
Charakterystyczną i zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaką nam daje Olimpos, jest kreska. Każdy włosek, pasek w talii, łańcuszek na szyi jest odwzorowany z niesamowitym pietyzmem. Czasem aż ma się za dużo tych piórek, fruwających płatków kwiatów, obłoczków i zwieszających się złotych ozdób, ale na dłuższą metę aż tak to oczu nie męczy. Dla każdego wielbiciela lejących się materiałów i rozwianego włosa to obowiązkowa lektura.
Podsumowanie
Na szczęście to tylko dwa tomy. Brak fabuły i nudni bohaterowie, zbytnie filozofowanie i cytaty niczym z dzieł Coelho sprawiają, że naprawdę nie chciałabym kontynuacji, mimo że cykl wydaje się nieskończony przez otwarte zakończenie. To dobra manga do obejrzenia, ale nie do przeczytania. Dobra na pół godziny odmóżdżenia, bo myśleć przy niej niekoniecznie trzeba.