Pitu pitu jest dobrą mangą dla poszukujących nie tyle wartkiej, wciągającej fabuły, ale doznań artystycznych i emocjonalnych poprzetykanych typowo japońskim, tak różnym od naszego sposobem myślenia.
Na blue monday najlepsze jest Pitu pitu [tom 2]
20 stycznia 2020Są takie deszczowe dni jak dziś, kiedy chce słuchać deszczu. To nic, że jest najbardziej depresyjny dzień roku, to nic, że zimą jak deszcz to nikomu się on nie podoba. Ten szum jest uspokajający. Tak samo jak niektóre historie z drugiego tomu mangi Pitu pitu Daisuke Igarashiego
Bohaterowie
Ta manga to prawdziwy przegląd nudzących się ludzi, zwykle dzieci. Takiego człowieka niesamowicie można zająć czymkolwiek. Wszystko wydaje się ciekawe i godne uwagi, kiedy się nudzimy. Można pochylić się nad zaschnięta dżdżownicą , przenosić ślimaki w bezpieczne miejsce, wsłuchiwać siew bicie serca i uważać, że to całkiem zajmujące zajęcie. Ale czy właśnie ludzie, którzy się nudzą, nie dają swojej wyobraźni czasu na rozwinięcie skrzydeł?
Fabuła
2 tom Pitu pitu to kolejne ponad 20 opowiadań, przypominających nieco baśnie, gdyż japońska rzeczywistość miesza tu się z siłami nadprzyrodzonymi czy wierzeniami, czasem z fantazją. Ten realizm magiczny urzeka. W tym tomie, w odróżnieniu od poprzedniego, będziemy częściej słuchać niż oglądać. Może to dziwne, bo to przecież manga, w tej formie obraz jest właściwie historią, ale właśnie dźwięki będą tu dominować. Szum deszczu, uderzenia kamyków o rynnę, nagłe powiewy wiatru, krakanie wron, tykanie zegara, bzyczenie dziwnych stworków zjadających ogień, plusk ryb w wodzie. Razem z bohaterami kolejnych historii będziemy właśnie w nie się wsłuchiwać. Jest w nich coś dziwnie przyciągającego, bo chociaż nie były bardzo wciągające, brakowało w nich tych wszystkich walk czy miłostek, znanych z wielu mang, to ich magiczność wciągała na tyle, że aż chciało się przeczytać drugi tom tylko po to, by dowiedzieć się jak świat otaczający nas jest pełen niewiadomego.
Kreska
Strona graficzna nie różni się za bardzo od tej z pierwszego tomu. Powolnemu sposobowi opowiadania poszczególnych historii towarzyszy delikatna, bardzo szczegółowa kreska, tak samo leniwa jak poszczególne sceny. Dominują duże kadry, a na końcu mangi znajdziemy dodatkowe strony z rysunkami, więc naprawdę można nacieszyć oko.
Ciekawostka
Jak w epilogu informuje autor „ W języku japońskim w słowie krajobraz znajduje się znak wiatr. Wiatr cały czas się rusza i nie zatrzymuje na chwilę. W dowolnym miejscu. Przy dowolnym świetle, W dowolnym czasie. Jeszcze raz chce się go zasmakować. Nawet jeśli usilnie się próbuje, nie można zobaczyć drugi raz tego samego krajobrazu. Zamiast tego czeka nas kolejne niespodziewane spotkanie.” Coś w tym rzeczywiście jest, nie uważacie?
Podsumowanie
Dla wnikliwego obserwatora nie ma rzeczy, która by go nie zaciekawiła, szczególnie, jeśli jest dzieckiem. Czasem warto przystanąć jak jeden z takich małych obserwatorów i zobaczyć świat z innej perspektywy. Przykładowo takiej, jaka jawi się w opowiadanych w drugim tomie mangi Pitu pitu historiach, pełnych magii.
Zobacz pierwszy tom mangi Pitu pitu: tom 1.
Na szybko:
Niesamowicie klimatyczne, spokojne, poetycko opowiedziane i rysowane historie z Japonią i jej mistycyzmem w tle. Duszne jak gorące japońskie lato, orientalne jak japońskie wierzenia, ciekawe jak każde dziecko, nie tylko mały Japończyk. Warte poznania.
Moni zdaniem:
Fabuła: 7/10
Kreska: 7/10
Bohaterowie: 6/10