Polubiłam Jirō Tanigutchiego. Zawsze znajdzie taki temat, którego w mandze nie jest łatwo znaleźć. Ot choćby Dziki Zachód w Podniebnym Orle czy też, tak jak tu, alpinizm, bo Ratownik właśnie…
Wygrałeś czy przegrałeś? Zaskakująca powieść graficzna Loteria
26 października 2020Kogo bym nie pytała, ten chciałby wygrać w loterii. Jakiejkolwiek. Ba, ja przy każdej większej kumulacji lotka kupuję los. Bo a nuż będę milionerką! Jednak czy w małej miejscowości gdzieś na peryferiach USA wygrywający tradycyjnie odbywającą się od lat 27 czerwca loterię może czuć się jak prawdziwy wygrany?
Bohaterowie
Tessie Hutchinson to żona Billa i matka ich trojga dzieci. Jest gospodynią domową. Nie wyobraża sobie zostawić nieumyte talerze nawet i nawet jeśli bardzo się spieszy, to musi wykonać swoją pracę. Jest to jednak trochę lękliwa kobieta i jak tylko może to odsuwa od siebie odpowiedzialność. Oskarża nawet prowadzącego losowanie, że jest ono niesprawiedliwe, a nawet nagina nieco regulamin, żeby tylko wynik był bardziej korzystny dla niej.
Fabuła
Witamy w małym miasteczku gdzieś w Ameryce. Każdego roku 27 czerwca odprawiają tradycyjne losowanie, które stanowi jakby rytuał. Kiedyś nawet były dobrane do tego odpowiednie słowa prowadzącego, powitanie, wygłaszane niczym magiczne formuły. Zbierają się w ten dzień wszyscy mieszkańcy miejscowości. Czasem odchodzą prosto od prac domowych czy polnych, zamykane są bary i sklepy. Kiedy indziej przygotowują się jak na wielkie święto. Kiedy zbiorą się wszyscy ze starego drewnianego pudełka głowa rodziny wybiera jeden kawałek papieru na rodzinę. Następnie każdy członek tej rodziny wybiera jeden los. Córka należy do rodziny męża. Ten, kto wylosuje kartkę z czarną kropką, wygrywa nagrodę główną. Po twarzach zebranych widać, jaki to stres we wszystkich tworzy. Ale co się stanie z tymi, którzy wylosują „szczęśliwy” bilet?
Zakończenie jest szokujące. Dopiero po nim odnajduje się prawdziwy, makabryczny sens wcześniej prowadzonych rozmów m.in. najstarszego członka społeczności, który bierze udział w loterii już siedemdziesiąty siódmy raz. Najgorsze, że nikt nie może uciec od loterii. Zastanawiam się, kto zapoczątkował tę tradycję i dlaczego nadal się ją robi.
Kreska
Pod względem graficznym jest to pięknie wykonana książka, odzwierciedlając wiejskie miasteczko w New Hampshire, w którym odbywają się wydarzenia. Wygląda idyllicznie, chociaż w tym pięknie jest coś prawie zbyt nieskazitelnego. Szczególnie rzuca się w oczy jakaś ciemność, pustka ziejąca z twarzy, obejść, czynności bohaterów. Wiele stron nie zawiera słów, co pomaga przekazać cichy horror, który jest aż nadto obecny.
Ciekawostka
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, zanim sięgnęłam po komiks, było przeczytanie krótkiego opowiadania Shirley Jackson pod tym samym tytułem. Shirley była babcią autora komiksu, Milesa Humana. I, jak sam stwierdza, „Książka, którą trzymacie w rękach, to jednocześnie wierne odbicie opowiadania oraz całkowita wizualna rekonstrukcja jego delikatnej architektury skrupulatny przekład całej opowieści na zupełnie nowy język.”
Podsumowanie
Doceniam powieść graficzną za to, czym jest: całkiem przyzwoitym towarzyszem oryginalnej historii. Polecam jednak każdemu najpierw przeczytać wersję oryginalną. Po prostu myślę, że tak więcej się zrozumie. Bo powieść graficzna dodała jedynie nową warstwę artystyczną świetnemu opowiadaniu.
Na szybko:
W tej historii niewiele się dzieje. Loteria odbywa się tak jak co roku. Tak wyciszony, taki minimalistyczny to komiks, gdzie mniej znaczy więcej, ponieważ to co niewypowiedziane tworzy horror. Warto przeczytać, bo zakończenie wbija w fotel.
Moni zdaniem:
Fabuła: 10/10
Kreska: 6/10
Bohaterowie: 6/10