Tymczasem to kolejny pomysł na propagowanie dwóch niekoniecznie ogólnie kochanych i popularnych w Polsce rzeczy: komiksu i Unii Europejskiej. Pomysł ciekawy, wykonanie takie sobie, bo czego można się spodziewać, kiedy…
William Adams, Samuraj
28 czerwca 2019Dla osób z mojego rocznika pierwszą stycznością z Japonią nie były wcale mangi czy anime, a serial Shogun, który zawładnął na dwanaście długich tygodni niedzielną wieczorną telewizyjną ramówką. Sama pamiętam, jak z wypiekami na twarzy śledziłam losy Anjin-sana. Ba, później jeden z kolegów w liceum nosił właśnie takie przezwisko, więc pamięć o angielskim Gai-jinie była żywa. Teraz ożywa na kartach komiksu William Adams, Samuraj.
Bohaterowie
William Adams to bez kozery najlepszy angielski pilot statków. To poliglota władający wieloma językami. Fachu żeglarskiego nauczył się w Anglii pod okiem wytrawnego budowniczego statków. Sam potrafił skonstruować mały statek handlowy. Adams to bardzo przebiegły człowiek, jednak tak jak wszyscy Europejczycy nie potrafi się dostosować do kultury japońskiej. Uważa Japończyków za małpy i nijak nie potrafi zrezygnować ze swoich europejskich zwyczajów. Właściwie dopiero siłą namawia się go na kąpiel czy do jedzenia tradycyjnych potraw japońskich – ryb i ryżu. Jest jednak coś, co łączy go z Japończykami – silne poczucie honoru. To nie pozwala mu przejść obojętnie wobec zniewag i posądzenia o piractwo. Owszem, może trochę łupili ziemie, wokół których przepływały jego statki, może trochę mieli za dużo muszkietów i armat na pokładzie jak na handlową flotę, jednak na pewno nie są piratami. Zrobi wszystko, by nie zostać ukrzyżowanym za piractwo i nie dlatego, że boi się śmierci.
Fabuła
Ze skrajnie wyniszczoną szkorbutem i innymi chorobami, zapewne i kiłą po pobycie w tak wielu portach, załogą dociera na brzeg wyspy, gdzie jego statek Erasmus osiada na mieliźnie. Okazuje się, że dopłynęli do Japonii. Są pierwszymi nieportugalskimi żeglarzami, którzy tego dokonali. Początkowo dla Japończyków są nikim. Ot, piratami, których zniósł sztorm. Z tego powodu wątpliwą opiekę otrzymują w więzieniu jezuickim. To jedyne miejsce dla obcokrajowców. Jednak po inspekcji statku okazuje się, że jest na nim sporo broni, a i sama łajba mogłaby przysłużyć się w zbliżającej się wojnie o władzę w Japonii, dlatego przezorny i sprytny Tokugawa proponuje pilotowi, by ten wyszkolił żołnierzy japońskich w stosowaniu broni palnej i oddał wszystkie zapasy na potrzeby konfliktu. Żeglarz nie chce się wtrącać w politykę nie swojego państwa i prosi o czas do namysłu. Dla Tokugawy to znak, że warto dać czas na rozmyślanie, ale w więzieniu. Czy po to by go złamać? Czy może ocalić od zdrady? Kto tam wie. Grunt, że przez ten czas Adams uczy się odrobinę japońskiego i może z Tokugawą porozmawiać jak równy z równym. Choć nie jest przekonany co ma czynić, podąża z Tokugawą aż do fortecy Fushimi. Choć ie tylko za Tokugawą – za jedna z jego byłych konkubin, Matsu Hime, też. Coś ciągnie go do tej kobiety, choć w Anglii pozostawił żonę i dzieci. Kiedy zbliża się dzień wymarszu wojsk z fortecy, Anjin-san pozostaje w niej, by bronić fortyfikacji oraz znajdujących się w niej ludzi. Udaje mu się ewakuować cywilów, a sam dołącza do bitwy pod Sekigaharą. Dopiero po jej zakończeniu staje się prawdziwym samurajem.
Kreska
Nicola Genzianella to genialny włoski rysownik. Niezwykle realistyczna kreska rysownika pokazuje jak dokładny, szczegółowy i trzymający się proporcji jest to grafik. Czy rzecz działa się na otwartym morzu, czy w zamkniętych i niewielkich pomieszczeniach japońskich domostw nie miało znaczenia. Każdy kadr przygotowany jest w niezwykle naturalistycznym stylu. Możemy podziwiać japońskie umundurowanie, stroje i fryzury kobiet, poczuć ból podczas tatuowania ciała czy smród stęchłych ładowni i przepełnionych więzień. Nie tylko statyczna scenografia jest dopracowana w każdym calu, ale i sceny walki samurajów. Świetnie też komponował plansze, w odpowiedni sposób układając i rozmieszczając pojedyncze kadry, dzięki czemu komiks jest niezwykle dynamiczny. Także praca kolorysty, Fabiena Alquiera, to coś godnego podziwu, gdyż doskonale wpasowuje się w realistyczny klimat rysunków, co często bywa zaburzone w wielu frankofońskich komiksach.
Książka i serial
Bohater komiksu jest pierwowzorem głównego bohatera powieści Shogun Jamesa Clavella i opartego na niej serialu Szogun, w którym główna rolę zagrali Rochard Chamberlane i Toshiro Mifune. William Adams jest w nich żeglarzem o imieniu John Blackthorne. Trafia do Japonii w przełomowym momencie jej historii – tuż po śmierci genialnego wodza i reformatora, który zjednoczył kraj Toyotomiego Hideyoshiego. Władzę ma objąć jego kilkuletni następca, jednak do uzyskania przez niego pełnoletności władzę sprawuje 5-osobowa Rada Regencyjna.
Kiedy idzie o władzę, to każdy chce mieć jej najwięcej, więc i między członkami Rady dochodzi do konfliktu, którego kulminacją staje się bitwa pod Sekigaharą, w której samuraje pana Toranagi zabili kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy wroga. A do tego zwycięstwa w znacznej mierze przyczynił się angielski żeglarz John Blackthorne. Człowiek, którego nienawidzą Portugalczycy za dopłynięcie do Japonii i jezuici za wyznawanie anglikanizmu. Niezwykle żywa akcja, mnóstwo wątków, bo jest ona prowadzona przez różnych narratorów, panorama Japonii i obyczajów jej mieszkańców, niesamowite zderzenie kultur Wschodu i Zachodu. W tym wszystkim miłość, nienawiść, honor, zemsta. Ponad 1000 stron, podczas których nie jest jak się nudzić.
Ciekawostka
William Adams był postacią historyczną. W 1600 roku jako pierwszy żeglarz angielski dotarł do Japonii. Był również pierwszym naturalizowanym w Japonii Europejczykiem. Wraz z jednym z żeglarzy ze swojego statku, Janem Joostenem, został jednym z pierwszych, i w sumie zaledwie kilku w ciągu całej historii, europejskich samurajów. Wkrótce po tym, jak Adams przybył do Japonii, został głównym doradcą shōguna Ieyasu Tokugawy. Budował dla niego statki na wzór europejski, zwane Czerwoną Flotą, pełnił także kluczową rolę w kontaktach handlowych z Holandią i Anglią. Nigdy nie wrócił do swojej rodziny, żony i dzieci, w Anglii. Dekretem Tokugawy William Adams zmarł, a narodził się samuraj Miura Anjin, więc nie było powodu, by miał wracać. Mimo to do śmierci Anjin-san przesyłał swojej rodzinie przez Kampanię Holenderską pieniądze na godne życie. W Japonii Adams otrzymał ziemie blisko portu Uraga, zaraz przy wejściu do Zatoki Edo. Poślubił Japonkę, Oyuki, z którą miał syna Josepha i córkę Susanę. Zmarł w Japonii w wieku 55 lat. Jego grób znajduje się obecnie w Hirado w Prefekturze Nagasaki.
Podsumowanie
William Adams, Samuraj będzie nie tylko ciekawym przypomnieniem klasyki przygodowego serialu czy prozy, ale i ukaże spotkanie dwóch światów: Europy i Japonii. Niby różnych, a jednak tak podobnych. I choć przy książce Clavella ubawiłam się lepiej, to nic dziwnego – to opasłe tomiszcze, a nie tylko trochę ponad 100 stron komiksu. Niemniej warto zabrać się za rysowaną historię pierwszego europejskiego samuraja.
Na szybko:
Niezwykle realistyczne rysunki oraz burzliwe życie angielskiego żeglarza, który stał się pierwszym samurajem, na ponad 100 kartach komiksu. Lektura, którą pokocha nie tylko fan historycznych czy japońskich klimatów.
Moni zdaniem:
Fabuła: 8,5/10
Kreska: 8,5/10
Bohaterowie: 5,5/10